Oto aniołki dla uroczych słodkich dziewczynek, malutkiej Martynki i malutkiej Zoji. Co prawda nie widziałam ich, ale nie od dziś wiadomo, że wszystkie maluszki są słodkie, szczególnie w pierwszych 3 miesiącach. Aż mi tęskno do takich kruszyn :)
Moja najmniejsza kruszyna, to już ma własne zdanie...no cóż, ani się obejrzymy i będziemy z dziećmi razem popijać kawę :)
Oczywiście czekam z niecierpliwością, jaka będzie reakcja mam :) Bo kruszynki moją pracę ocenią pewnie dopiero za kilka lat :))
Oczywiście obowiązkowe majtochy :)
Pozdrawiam.
Piękne , zakochałam się :)
OdpowiedzUsuńŚliczne , na pewno będą się podobały :)
OdpowiedzUsuńSą przepiękne! Oba! Cudownie je uszyłaś:)
OdpowiedzUsuńno to i ja do Ciebie wpadłam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ania