Rok szkolny się zaczął...a ja jak zwykle w proszku. Młoda dostała w-f, w małej reklamówce i poszła do szkoły. No i to by było na tyle ....a w niedziele wieczorem (dlaczego to musi być zawsze wieczorem):
- jutro mam ćwiczenia ....
-dobrze to się spakuj.
-ale mamo, ja nie mam worka na spodenki...
No i byłam zmuszona rozłożyć maszynę i na szybko coś skroić.
A przyznam się że od...... maja mam taki wstręt do maszyny.....jakoś weny mi brak.
A tu się trzeba było przełamać :)
no i wyszedł kotek, a że róże też mi się przejadły, to córcia ma woreczek niebieski :)
Pozdrawiam.