Witam.
Jak zwykle obudziłam się za 5 dwunasta :)
Jakoś do głowy mi nie przyszło, że na zakończenie roku zamiast kwiatka (których panie będą miały aż nadto), można dać takiego oto aniołka. No i na ostatnią chwilę, lepiłyśmy z Patusią aniołki. Lepienie nasze, trochę też wynikało z zabicia ''wolnego czasu'', gdyż Patusia została zaczarowana ospą i wygląda teraz jak biedroneczka. Muszę przyznać że dzielnie to znosi :)
Aniołki wyszły wyjątkowo ekspresowo jak na mnie, bo wszystko zakończyłam w jeden dzień :) Zwykle moje prace przeciągają się w czasie...bo jak to się mówi muszą nabrać mocy urzędowej :)
Oczywiście aniołki cały czas w tym samym stylu hi hi. Pozostaje je tylko zapakować :) Buziaki.
Następne będą zające :) na zielonej łące :)